Wiele osób jeszcze na tamtym blogu prosiło mnie, abym opowiedziała historię o tym, jak znalazłam Psotkę. Postanowiłam więc napisać o tym posta. Właściwie o całym jej życiu u Nas w domu. No to zacznijmy od początku.
Był październik 2007 roku, u mnie w mieszkaniu był remont, co wiążę się z hałasem. Nie chciało mi się siedzieć w domu, więc wyszłam na dwór. Szłam pod blokiem i przy jednym z ogródków usłyszałam miauczenie. Ja od dzieciństwa byłam wielką fanką wszystkich zwierząt, więc od razu zaczęłam szukać kota. Nie znalazłam jej, więc po paru minutach się poddałam. Poszłam po koleżankę do ostatniej klatki. Jednak cały czas pamiętałam o kocie, więc wróciłam się z Karoliną do tamtego ogródka i zobaczyłyśmy maleńkiego kociaka wyglądającego spod winogronu. Od razu zaczęłyśmy ją łapać, a potem gdy ją złapałyśmy, szukałyśmy jej mamy. Nie było nigdzie żadnej kotki. Sąsiadka mieszkająca na ogródkiem powiedziała, że dorosła kotka tu urodziła, ale zabrała wszystkie kociaki, a ją <Psotkę> zostawiła parę dni temu. Wyniosłyśmy kociakowi jedzenia i mleka, a potem bawiłyśmy się z nią pod blokiem. Pokazałyśmy ją rodzicom Karoliny, ale oni kazali ją wynieść, bo nie lubią kotów. Bawiłyśmy się z nią jeszcze trochę przed blokiem (w tym czasie trzy różne sąsiadki wyniosły jej jedzenie, jak widać od małego była rozpieszczana :D) i musiałam iść do domu, bo robiło się ciemno i Karolina też musiała iść. Szłam z małą kotką na rękach (trzymała się pazurkami mojego sweterka), aż przy klatce spotkałam tatę, który powiedział: "masz natychmiast odnieść tego kota tam gdzie go znalazłaś" po czym poszedł wyrzucać odpadki z remontu. Wykorzystałam okazję i szybko wbiegłam do domu i pokazałam maleństwo mamie. Moja mama, charakter ma podobny do mojego, więc od razu zaczęła się kicią zachwycać i przytulać. Zabrałyśmy ją razem do kuchni i dałyśmy jeść i pić. Psotka zaczęła szaleć, bawić się, skakać. Wylała całą miskę z wodą (chciała do niej wejść, co nie dokońca wyszło :D) i zaczęła wchodzić za szafki. Później zabierała śrubokręt mojemu tacie, który jakoś ją polubił. Nadeszła noc, no, a kot był nadal u nas. Mój tata zadecydował, że nie może zostać, więc odniósł ją z powrotem do ogródka, a ja nie miałam nic do gadania...
Następnego dnia, z samego rana, obudziła mnie mama i kazała (tak, kazała XD) iść po kota. Więc, bez śniadanie i jakiegokolwiek ogarnięcia wyszłam. Kotka, tak jak poprzednio była pod winogronem, gdy mnie zobaczyła zaczęła miauczeć i biec do mnie. Zabrałam ją do domu. Potem, moja mama się z nią bawiła, a ja z tatą poszłam kupić jej potrzebne rzeczy. Od tamtego czasu została z nami w domu.
Niestety, Psotka była bardzo chorobliwa. Miała osłabiony organizm, robaki w każdym możliwym miejscu. Leczenie trwało długo, czasem kicia była tak wykończona, że nie ruszała się, leżała zmarnowana w swoim koszyku. Nie potrafię określić uczucia, które wtedy z mamą czułam. Cały czas tak strasznie się o nią martwiłyśmy, płakałyśmy, nie myślałyśmy o niczym innym- tylko o niej. Mama jeździła z nią na zastrzyki, gotowała specjalne kleiki i spała z nią. Na całe szczęście, wyleczyliśmy ją, choć nie powiem, była to droga przez mękę.
Psotka jest bardzo kochanym zwierzakiem, lubi się przytulać, przychodzi do mnie gdy wstaję i jest ze mną, gdy źle się czuję. Jest po prostu wyjątkowa. Ma swoje humorki, czasem gryzie, przeszkadza i hałasuje. Ale zdecydowanie, patrzę tylko na jej pozytywną stronę. Zawsze zabieramy ją ze sobą na wakacje, jeździ z nami wszędzie. Kocham ją i uważam, że jest najwspanialszym kotem na świecie! Pisząc to, mam łzy w oczach, gdy sobie to wszystko przypomniałam, czuję, jakby działo się to wczoraj.
Podobał Wam się post i opowiedziana w nim historia? Chcecie więcej tego typu rzeczy? :)
A może Wy macie coś ciekawego do opowiedzenia o swoich zwierzakach? Piszcie w komentarzach, z chęcią poczytam! ^^
Jeju jaka ona słodka♥
ReplyDeleteWzruszająca historia. ;-; Ale piękna. <3 Psotka była taka słodka. aww. <3 Jak ja kocham słodkie zwierzaki, rzeczy i jedzenie. XD <3 Dobrze, że jest zdrowa i oby żyła jak najdłużej. ^^
ReplyDeleteJeju, zainspirowałaś mnie. <3 Sama też chyba napiszę o moich kochanych kotkach. Niestety, mój ulubieniec i jednocześnie najmłodsze "dziecko" zrobiło sobie, albo dzięki komuś coś w łapkę i prawie w ogóle nie chodzi, mam nadzieję, że wyzdrowieje. <3
ReplyDeleteSama mam 3 koty (jeden ma ponad rok, pozostałe dwa ok. 3 miesiące), miałam też kochanego Garfielda, jednak to moje największe słoneczko zgasło wiosną tamtego roku. :c
Ach... Też chce kota jednak moi rodzice mówią "wszystko tylko nie kot" ;(
ReplyDeleteA Psotka to bóstwo *.*
mam podobną historię tylko z żółwiem. Znalazłam go 3 lata temu pod kwietkami z siostra (cioteczna). Pizniej okazalo sie, ze jest to zolw kolezanki siostry z klasy. Ale go ode mnie nie wziela, wiec nadal go mam.
ReplyDeletePsotka jest taka slodka <3
Psotka jest taka slodziutka ^o^
ReplyDeleteale masz świetny design ;o <3
ReplyDelete-obserwuje :*
Psotka miała bardzo ciekawą historię. Zauroczyło mnie jej zdjęcie gdy śpi z misiem ♥ Jest świetnym kotkiem. Chętnie bym przeczytała więcej takich notek :D
ReplyDeleteojej! :)
ReplyDeletefajnie, ze sa tacy ludzie jak Ty i Twoja mama!
Gdyby tak tylko kazdy ratowal male kociaki na osiedlach :c
Psotka jest urocza!^^
Nie moge sie doczekac jak moj maly kociak bedzie juz taki duzy XD
Wspaniałą historia, jakbym mogła to uratowałabym wszystkie zwierzaki bez domu, no ale nie mogę :/
ReplyDeleteto przedostatnie zdjęcie jest świetne, widać na nim, ze kotka nie bez powodu nazywa sie Psotka ;) w ogóle na wszystkich tych zdjęciach to widać :D
Ale slodka *-* Chcialabym miec kotka :3
ReplyDeleteWzruszyłam się, szczerze mówiąc. Miałaś bardzo dobre serce biorąc ją do siebie. Psotka to śliczny kociak, ma piękne oczy *.*
ReplyDeleteUwielbiam koty - a w szczególności te w prążki ^^ Mam nadzieję, że Psotka częściej będzie pojawiała się na blogu :D
ReplyDeleteJa w tym roku znalazłam kotkę na truskawkach. Chodziła za nami po całym polu. Niestety rodzice nie pozwolili wziąć jej do domu. Na szczęście przyjechali goście i rodzice poszli z nimi do domu, a ja z rodzeństwem mieliśmy dokończyć ostatnie rygi i także wrócić. Nie mogłam tak zostawić kotki więc zabraliśmy ją po kryjomu do stodoły i już została. Potem codziennie przychodziła na pole i wszystkim, którzy zbierali kucając wskakiwał na plecy, zeskakiwała i wskakiwała następnej osobie. Tam się rozłożyła i tak siedziała, a zbierająca osoba zbierała z nią na plecach. Wszyscy zawsze się z tego śmieją :D
ReplyDeleteAle ona śliiiiiicznaaaaa <3
ReplyDeletea ja miałam łzy w oczach czytając to *-*
Śliczna kotka, 2 głosy przeciwko 1.. tata przegłosowany! Hahahah :D Moja mama też jest taka do zwierząt. Mamy w Irlandii kota Malucha i psa Rokiego <3
ReplyDeleteBLOG - klik :D
TUMBLR - klik :D
Śliczna kicia <3 słodziak ;-)
ReplyDeletejejku *,* kicia miała szczęście :*
ReplyDeleteja moją kicie wzięłam ze schroniska :)))
śliczna kicia :) po tych zdjęciach rzeczywiście widać ,że pasuje jej to imię :)
ReplyDelete